sobota, 17 lutego 2018

Czy pozytywne recenzje = nieszczere?

Pomysł na napisanie posta o takiej tematyce wpadł mi do głowy tak dawno temu, że sądziłam, że już na zawsze ten tytuł pozostanie w wersjach roboczych, z niezapisaną stroną. Ale hej, właśnie mam sesję, dlaczego by więc teraz czegoś nie nabazgrać na ten temat? (xD) Tym bardziej, że od dawna czuję się zobligowana, by wyjaśnić kwestię porażającej ilości pozytywnie ocenianych przeze mnie książek na blogu. 



Ale od początku. Tyle razy słyszałam czy czytałam posty w stylu 'ktoś, kto zawsze ocenia książki pozytywnie, jest nieszczery'. Zawsze, ZAWSZE odbierałam to osobiście, bo, jak sami wiecie, (prawie) wszystkie recenzje na moim blogu są pozytywne. Ale bolało mnie to, że ktoś kiedyś z tego powodu mógł faktycznie pomyśleć, że jestem nieszczera, a to jest jak cios prosto w moje serce. Ten blog to odzwierciedlenie części mojej duszy, przedstawiam tu kawałek siebie, tego, co kocham, co jest dla mnie ważne - jak mogłabym być w tym nieszczera? Mam dużą, co ja gadam, OGROMNĄ nadzieję, że nikt nigdy nie pomyślał, że piszę nieprawdziwie. 


Jak już zdążyliście się domyślić, nie uważam, żeby przeważająca ilość pochlebnych opinii świadczyła o ich poziomie nieszczerości. Dlaczego? Wyjaśnię to na własnym przykładzie. 

Powód 1: nie jestem zbyt wymagająca. Teraz, co prawda, bardziej rygorystycznie podchodzę do książek niż kiedyś, ale wciąż wystarczy niewiele, by mnie zadowolić (chyba że mówimy o romansach czy tam NA, jak zwał, tak zwał - bo do pozycji tego typu stałam się dziwnie wybredna i bardzo rzadko coś mi przypada do gustu z tego gatunku). Nie przeszkadzają mi schematy, o ile akcja się nie wlecze jak żółw. Toć ja nawet trójkąt miłosny przeżyję, chyba że bohaterka będzie wyjątkowo wkurzająca w swoim niezdecydowaniu. Nie ograniczam się w niczym, z czytania chcę czerpać przyjemność i to jest właśnie jeden z powodów, dlaczego moje recenzje często są pozytywne. 

Powód 2: mam skłonności do dostrzegania zalet, wyciągania ich na światło dziennie i cieszenia się nimi. Owszem, wady też zauważam, ale po co się na nich skupiać i psuć sobie historię? Chyba że ilość wad jest o wiele większa od zalet, no to jest zrozumiałe, ale to się łączy z powodem 1 - że nie jestem wymagająca, więc ta ilość wad często będzie w jakiś sposób mała.


Powód 3: nie kończę książek, które mi nie przypadają do gustu. Nie trafiam często na takie pozycje, właściwie to zwykle widzę z książce jakąś zaletę, dla której warto czytać dalej, ale te, przez które nie mogę przebrnąć, zwyczajnie porzucam. A jeśli nie doczytałam danej pozycji do końca, to przecież nie będę jej recenzować, mam niepełny obraz. To chyba logiczne. Poza tym, po co marnować życie na książki, które mi się nie podobają? (a swoją drogą, powstał nawet post o książkach, których nigdy nie dokończę, na który zapraszam)

Oto moje powody. Teraz już wiecie, dlaczego moje recenzje zwykle są takie 'wowowow', 'omgcozaświetnaświetność', 'kochamtoiwszystkokocham'. Nie zawsze, bo zdarzają się przecież recenzje bardziej średnich pozycji. Ale opinie o tych złych są może... dwie? A może nawet nie aż tyle. Liczę na to, że rozwiałam wątpliwości i już nikt nigdy nie pomyśli 'no, ta to zawsze wszystko wychwala, na pewno mówi to nieszczerze'.
Ach, no i na moją korzyść oczywiście przemawia jeszcze to, że prawie nie współpracuję z wydawnictwami. Wiem, że dla niektórych pochlebne recenzje powieści od wydawnictwa, zwłaszcza, gdy jest ich dużo, idą pod lupę i budzą wątpliwości. (Cóż, dla mnie w większości przypadków to jakaś bzdura totalna, ale co poradzić na sceptyków?) [UWAGA: żeby nie było więcej nieporozumień - pierwsze zdanie ma wydźwięk sarkastyczny! Nie uważam, żeby współpraca z wydawnictwami świadczyła o szczerości recenzji]

A co Wy o tym myślicie? I powiedzcie mi, czy jest tu ktoś, kto kiedyś pomyślał, że piszę nieszczerze? :o Przyznajcie się, nie będę gryźć xD (a naprawdę jestem ciekawa)

I ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA BOOK TOUR, KTÓRY LEDWO CO WYSTARTOWAŁ!

Zdjęcia pochodzą z darmowego banku zdjęć.

43 komentarze:

  1. Mam wrażenie, że jeszcze "gorzej" jest w sytuacji, w której na końcu recenzji jest informacja, że egzemplarz był ufundowany przez wydawnictwo. Niektórzy mogą sobie pomyśleć "Aha, skoro egzemplarz recenzencki, to dlatego recenzja jest pozytywna". Co z kolei wydaje mi się również nierozsądne, no bo jednak: recenzent może sobie wybrać taką książkę (osobiście wybieram tylko te, co do których mam duże przekonanie, że przypadną mi do gustu).
    Mam nadzieję, że grono osób, które uważają pozytywne recenzje za nieszczere będzie się stopniowo kurczyło ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, przecież to, że książka jest od wydawnictwa nie jest równoznaczne z tym, że jej pozytywna recenzja jest nieszczera xD (nie mówię też o wszystkich przypadkach, bo może kiedyś faktycznie ktoś napisał taką nieszczerą recenzję, w końcu skądś takie przekonanie musiało się wziąć)
      Też mam taką nadzieję! :D

      Usuń
  2. Myślę, że argumenty świadczą o tym czy recenzja jest szczera, czy też nie, jeśli ktoś wychwala jakąś pozycję, ale nawet nie pisze dlaczego, to można się zastanowić nad prawdziwością jego słów (co nie znaczy, że od razu mówi nieszczerze!). :P Ja też raczej piszę recenzje pozytywne, ale mam podobnie do Ciebie, nie jestem specjalnie wymagająca. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, argumenty to w ogóle mile widziana rzecz w recenzji xD (przecież wtedy recenzja jest bardziej, hm, treściwa :P)
      A to żółwik! :D

      Usuń
  3. mam podobnie. Również sporo u mnie pozytywnych recenzji, a powód jest prosty jak mi się coś nie podoba to nie czytam, a jak nie czytam to tego nie recenzuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka! :D Cieszę się, że nie tylko ja porzucam książki, które mi nie przypadają do gustu :D

      Usuń
  4. Widziałam właśnie tego typu teksty, że jak się pisze same pochlebne opinie, to jest się nie szczerym i jak się wychwala egzemplarz recenzencki, to pewnie tylko dlatego, że ktoś dostał go za darmo. Dla mnie to bez sensu, ale cóż, każdy uważa jak chce. Dla mnie jak ktoś pisze dużo pozytywnych opinii, to się ciesze, że trafia na właśnie takie książki, a nie na okropieństwa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O o o właśnie! Ludzie zawsze wymyślą coś paskudnego, zamiast pomyśleć (czy nawet ucieszyć hah), że ktoś trafia po prostu na książki, które mu przypadają do gustu :D

      Usuń
  5. Ja, prowadząc bloga i pisząc recenzje, za każdym razem staram się pokazać pozytywne strony książki (nie na siłę!). Robię to po to, żeby ludzie o przeróżnych gustach czytelniczych mogli sami zadecydować, czy dana książka im pasuje. Z tego powodu ktoś mógłby uznać, że piszę nieszczerze, ale to byłaby głupota. :D Prowadzę bloga 2 i pół roku i do tej pory trafiła mi się tylko jedna książka, którą "zjechałam" od początku do końca. Raczej nie ma aż tak złych książek xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie robię nic na siłę, to by zupełnie nie miało sensu :D Dla mnie też nie ma aż tak złych książek (przynajmniej aż tylu), żebym je miała aż tak źle oceniać :D Na te kilkaset, które już przeczytałam, takie naprawdę złe trafiły mi się może z pięć razy :D Albo miałam po prostu szczęście i trafiłam cały czas na te fajne książki hah :D

      Usuń
  6. U mnie może jest po równo dobrych i złych, ale wkurza mnie takie podejście: "uuu, jak chwali to nieszczerze". Przecież ja SAMA WYBIERAM to, co będę czytać i raczej nie będę sobie na siłę szukała złych i słabych książek, żeby wyjść na wiarygodną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wpadło mi na myśl, żebyś pisała nieszczerze. Gdyby tak było, przestałabym cię już dawno obserwować i komentować to, co piszesz. Bo jednak poświęcam swój czas, zaglądam tu i czytam. ;)
    Ja nie mam problemu z pisaniem wprost, że coś mi się nie podoba. Zdarza się, że są to egzemplarze recenzenckie, czy nawet z własnego stosu - nie mam blokad, by powiedzieć, że to czy tamto mi się w niej nie podobało. Mnie się nie podobało, ale komuś innemu może, więc daje szansę książce zaistnieć na moim blogu, a kto wie, może znajdzie się ktoś, kogo ona zainteresuje. Oczywiście nie jest to tak, że jak coś mi się nie podoba to hejtuję to z góry na dół, bo tak nie jest. Zawsze uzasadniam swą wypowiedź (przynajmniej się staram, chyba, że myśl mi ucieknie). Staje się coraz bardziej wymagającym czytelnikiem, a więc i przeciętne lektury wydają mi się słabe, ale zawsze o tym piszę, dlaczego oceniam je tak, a nie inaczej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja też nie mam żadnej blokady z mówieniem, jeśli coś mi się nie spodoba. Tylko problem w tym, że często wszystko mi się podoba xD
      Jasne, rozumiem :D

      Usuń
  8. Ja w każdej książce staram się znaleźć coś dobrego i złego - czasem jest to niemożliwe, bo książka jest tak perfekcyjnie dopracowana albo na odwrót. Na szczęście, tych pierwszych jest więcej

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie irytuje bardzo, jak ludzie twierdzą, że skoro wychwala się egzemplarz recenzencki, to książka musi być zła i pisze się nieszczerze. Ja zawsze staram się (podobnie jak ty) ukazać zalety książki, przy jednoczesnym ukazaniu wad. Do recenzji zwykle wybieram książki, które bardzo mnie interesują, więc rzadko się zdarza, że recenzja składa się z samej krytyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mnie też to denerwuje. W ogóle chyba wszyscy sięgają po książki, które ich interesują, jaki byłby cel w czytaniu książki, która nas nie zaciekawiła swoim opisem (czy czymkolwiek innym)? :)

      Usuń
  10. Zgadzam się z tym postem w 100%! Nie wiem jak ktoś może w ogóle pomyśleć, że jeśli recenzja jest pozytywna, to znaczy, że nieszczera... Zupełnie nie rozumiem też tego, jak ktoś sugeruje się tym, że to egzemplarz recenzencki, a bloger chce się przypodobać wydawnictwu. Niby a jakiej podstawie ktoś to ocenia? Na podstawie pozytywnej recenzji? To co, jeśli mam egzemplarz recenzencki to książka nie może mi się spodobać, bo jeśli mi się spodoba to nieszczerze? Denerwuje mnie to bardzo, dlatego staram się unikać takich ludzi, bo też wiem, że wchodzenie w dyskusje z taką osobą niezbyt się opłaca :/

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie też większość opinii jest pozytywna, a powód jest też taki, że czytam książki, które ktoś mi polecił, a wiem, czyjemu gustowi mogę zaufać. I tyle. Tadam, oto cała historia :D
    xoxo
    L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie wiele recenzji jest pozytywnych. Niektóre są troszkę negatywne. Ale przecież najczęściej na blogu staramy się pisać nasze odczucia. Wątpię, by któryś z blogerów książkowych wychwalał coś, co nie jest godne pochwały. Przecież podpisujemy się pod naszą recenzją co jest równoznaczne z tym, że nie kłamiemy. W pisaniu bloga nie chodzi o to, żebyśmy otrzymali egzemplarz recenzencki, tylko o dzielenie się naszymi przemyśleniami z innymi.
    Pozdrawiam
    Kasia z bloga mojswiatliteratury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze napisane, zgadzam się ^_^ Choć podobno powstają blogi nastawione tylko na współprace i 'darmowe książki', ale szczerze mówiąc, ja się z takim blogiem (chyba) nigdy nie spotkałam.

      Usuń
  13. Rozumiem Cię doskonale:) nawet jeśli książka ma jakieś wady, to i tak staramy znaleźć w niej zalety

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdarzyło mi się z raz czy dwa, że czytając recenzję pomyślałam "nie no, na pewno pisze nieszczerze" - oczywiście nie u ciebie. Czemu tak pomyślałam? Bo recenzje nie trzymały się kupy. Wychwalanie ogółu, bez podania konkretnych przykładów dzięki czemu książka była tak dobra, no i nie wiem, może podświadomość :) Aczkolwiek nie zdarza mi się to już. Czytając recenzje skupiam się na tym co dany bloger pisze. Po za tym to logiczne, że każda książka, nawet najgorsza w naszym odczuciu, dla kogoś będzie najlepsza. Po za tym obserwuję sporo blogów, jedne z większą dokładnością, inne nie, ale nie skupiam się na tym, czy dany blog ma same pozytywne recenzje i czy coś może być nie tak.
    Faktem jednak jest, że krąży taka opinia, że książki ze współpracy są wychwalane, by "nie podpaść wydawnictwom czy autorom". Chociaż ja nie raz spotkałam się z negatywnymi opiniami, mimo że książki były ze współpracy. Kto wie, może faktycznie na niektórych blogach "nieszczerze" recenzje się pojawiają, ale czy to ma sens? W końcu zakładamy blog by dzielić się naszymi odczuciami po przeczytaniu, zatem jaki sens w tym, by kłamać? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, no nie ma sensu :D W ogóle nie wiem, po co wtedy mieć takiego bloga (jeśli faktycznie takie są, bo ja się chyba z takim nie spotkałam), z recenzjami, które nie są zgodne z naszymi odczuciami. Dla darmowych książek? Toć to naprawdę jest bez sensu :P

      Usuń
  15. Na litość boską, "Ach, no i na moją korzyść przemawia jeszcze to, że prawie nie współpracuję z wydawnictwami" co to za argument? Bo jeśli ktoś współpracuje, to bankowo jest nieszczery? Nic dziwnego, że później krążą takie guzik warte prawdy, skoro sama recenzentka (!!) się nimi podpiera -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha?
      Skąd ta agresja?
      Może najpierw doczytałabyś ten akapit do końca, a potem pisała komentarze pełne oburzenia.
      Akurat po Tobie się tego nie spodziewałam, zważywszy na to, że czasem czytałam na Twoim blogu sarkastyczne wpisy.
      ;)

      Usuń
    2. Przeczytałam CAŁY wpis, nie tylko akapit ;) I od kiedy agresja tożsama jest z oburzeniem, hm?
      Nie rozumiem po prostu jak można się podpierać tak bzdurnym argumentem. I nie, to nie brzmiało jak sarkazm. A ten - wierz mi, potrafię wyłapać.
      W każdym razie - nie chodziło mi o to, by na Ciebie w jakikolwiek sposób napadać. Sama wiesz, że jest ogrom ludzi, którzy naprawdę myślą, że recenzowanie książek od wydawnictw z góry oznacza nieszczerą recenzję. Po co więc dawać im naboje do kolejnego ostrzału?

      Pozdrawiam - WCIĄŻ - serdecznie ;)

      Usuń
    3. Wiesz co, rzeczywiście - w całym poście piszę, że duża ilość pozytywnych recenzji nie świadczy o poziomie jej szczerości, ale - ach bo czemu by nie? - na sam koniec sobie napomknę, że pozytywne recenzje od wydawnictw są na 100% nieszczere! To ma sens! (Chyba jednak nie wyłapujesz ironii tak dobrze, jak Ci się zdaje) Mówisz, że przeczytałaś cały akapit. To dlaczego nie zacytowałaś jego dalszej części, w której później czarno na białym napisałam, że "Wiem, że dla niektórych pochlebne recenzje powieści od wydawnictwa, zwłaszcza, gdy jest ich dużo, idą pod lupę i budzą wątpliwości. (Cóż, dla mnie w większości przypadków to jakaś bzdura totalna, ale co poradzić na sceptyków?)" Nie sądzisz, że to się kłóci z pierwszym zdaniem, czyli "Ach, no i na moją korzyść przemawia jeszcze to, że prawie nie współpracuję z wydawnictwami."?
      Nie chciałaś na mnie napadać, ale jednak to zrobiłaś. Przykro mi tylko, że źle zrozumiałaś intencje mojego postu i postanowiłaś zareagować z takim oburzeniem, chociaż w gruncie rzeczy, jeśli dobrze to pojmuję, to obie mamy takie samo stanowisko co do recenzji książek od wydawnictw.

      Usuń
  16. Cóż... kto mnie zna, ten wie, że nie ważne skąd mam książkę - ja po prostu lubię rzeczy oceniać po swojemu, a nie da się oceniać po swojemu... nieszczerze. Dlatego negatywów u mnie nie brakuje, jednak... no jestem wymagająca, co tu ukrywać. Ale nie widzę nic "złego" w byciu człowiekiem, któremu podoba się wszystko - ba, czasem też tak chcę, tylko no... nie da się, nie jestem taką osobę i tyle xD I raczej nie analizuje recenzji pod kątem prawdziwości: nieczęsto sugeruje się opiniami innych przy wyborze lektury (bardziej podglądam co tam ciekawego się pojawia na rynku), więc mam to... trochę gdzieś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, chyba każdy ocenia książkę po swojemu, nie ma przecież jednej miary, do której każdy mógłby się jakoś dopasować :D
      Hahaha, rozumiem xDD

      Usuń
  17. Kiedyś napisałam u siebie podobny post i tak jak wtedy byłam przekonana, że nieszczerzy recenzenci, to jakieś 10% najszej blogosfery, tak teraz wiem, że sprawa jest bardziej skomplikowana XDD. Jakiś czas temu na story dodałam krótką opinię o pewnej książce - napisałam że mnie rozczarowała i w ogóle. Odpowiedziała mi na to inna blogerka i jako że czyta ona dosyć dużo romansów, jest w sumie też trochę kojarzona, to chciałam najpierw sprawdzić na jej blogu, jak oceniła tę książkę i czy ma zamiar jej bronić. Recenzja była bardzo pochlebna, polecała tę książkę, dostała ją oczywiście od wydawnictwa, a co napisała mi w wiadomości? Że książka ją bardzo rozczarowała. No kurczę XD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie pierdzielę - jak od wydawnictwa mi się nie podoba, to tak piszę. Po co robić marketing, jeśli wydają shit?

      Usuń
    2. Ooo, a to chyba pierwszy taki realny przykład na temat stwierdzenia 'recenzja książki od wydawnictwa = nieszczera', z jakim kiedykolwiek się spotkałam :D :o Ale z drugiej strony - może po prostu zmieniła zdanie? Zależy jak dawno była dodana ta recenzja. Bo jeśli ta różnica czasu była niewielka, to naprawdę słabo. Ale jeśli była trochę większa, to cóż, każdy może zmienić zdanie :D (przyznaję się, że mi się to zdarza - z czasem moje odczucia co do książki mogą się pogorszyć, wtedy odbieram daną powieść znacznie gorzej niż na początku :D ale jednak chyba nigdy aż tak drastycznie nie zmieniłam zdania... tak jak w tym przypadku, który podajesz...) Nie wiem, to dziwna sytuacja xD

      Usuń
  18. Świetny post! :D U mnie jest bardzo podobnie, tez większość recenzji pisze pozytywne, mało jest negatywnych, po prostu nie jestem zbyt wymagajaca ;P Ale to po prostu dlatego, że czytam tylko te książki, które wiem, że mi się powinny spodobać. Tak samo z tymi od wydawnictw - nie biorę nic na siłę ;P

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie, ja zapomniałam o tym wspomnieć w poście - też sięgam po książki, o których sądzę, że mi się spodobają ^_^ No bo po co sięgać po coś czy tam brać od wydawnictwa książkę, która nas nie zainteresowała? :D

      Usuń
  19. Wiesz co, teoretycznie to mój blog miał mówić o samych dobrych książkach, stąd nazwa, ale... Zazwyczaj daję książce szansę do końca. Ale ja jestem wybredna :D
    "Poza tym, po co marnować życie na książki, które mi się nie podobają?" - bo moi czytelnicy lubią, jak się na nich wyżywam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha xDD Też bym może kończyła te nieliczne przypadki książek, które mi się nie podobają, ale za bardzo się męczę xDD

      Usuń
  20. Jestem tu pierwszy raz, bo bardzo zaintrygował mnie tytuł posta, więc nie będę mogła ocenić twoich recenzji pod kątem szczerości.
    Jak dla mnie to jednak bzdura i głupie założenie, że pozytywna recenzja równa się nieszczerości. I na moim blogu można znaleźć większość pozytywnych opinii, ale czy to znaczy, że okłamuję moich czytelników? Niby po co? Jaki w tym cel? Dlaczego mam kłamać na temat jakiejś książki? Dla mnie liczy się przede wszystkim to, by wyrazić swoje zdanie-szczere i zgodne z tym co podpowiada mi serce.
    Oczywiście są wyjątki, nic nie jest tylko czarne albo tylko białe. Jeśli widzę recenzje, w której jest napisane, że książka jest super, świetna, wspaniała, ale argumenty w zasadzie nie są argumentami i całe stanowisko jest oparte na zasadzie "Bo tak", to od razu zapala mi się lampka w głowie.
    Bardzo ciekawy post, lekko kontrowersyjny, ale potrzebny! Zostaję tu na dłużej ;*
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie nawet wtedy - gdy ktoś nie podaje konkretnych argumentów - nie zakładam, że ktoś mógł pisać to nieszczerze. Może po prostu jeszcze się uczy w przedstawianiu swojej opinii? Kto wie :D Oczywiście może być jak mówisz - że to jest nieszczere - ale ja chyba wierzę w ludzi xD

      Usuń
  21. Ja chyba się jeszcze tak wprost nie spotkałam ze stwierdzeniem, że pisze nie szczerze bo wychwalam książki, ale wszystko przede mną, bo nie bloguje długo.
    Zdarza mi się pisać negatywne recenzje, a to dlatego że mam w zwyczaju dokańczać książki, które zaczęłam nawet, jeśli są złe. Po prostu jak coś odkładam na półkę to później mi lata to cały czas po głowie i wiem, że za jakiś czas i tak do niej wrócę. A tak napisze wpis na bloga i jestem spokojna, mi może się nie podobać książka, ale może ktoś w mojej recenzji znajdzie coś co go akurat zachęci :D
    Czasem zdarza mi się dostać książkę od wydawnictwa do recenzji, ale nie uważam, że recenzje takich książek są nieszczere. Sama pisze zawsze według swoich, prywatnych przemyśleń i spojrzeń na książkę, zawsze staram się każde swoje pozytywne bądź negatywne wrażenie poprzeć jakimś konkretnym argumentem ;)

    Genialny pomysł na post,
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie dokańczam tylko tych książek, z którymi naprawdę się męczę, nie jestem po prostu w stanie ich doczytać i na szczęście potem sobie o nich zapominam xD

      Usuń
  22. Powody 1 i 2 to jakbym czytała o sobie sprzed roku :) Ale z czasem pojawiły się jakieś minimalne wymagania i chęć krytyki tego, co nie przypadło mi do gustu.
    Ja za to często czytam książki do końca, chyba, że wybitnie nie przypadną mi do gustu i nie ma w nich niczego, co zaintrygowałoby mnie na tyle, żeby chcieć przemęczyć się do ostatniego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja też nieczęsto porzucam książki, tylko te, z którymi naprawdę się męczę. W całym moim życiu to było kilka książek :D W związku z tym, że jestem mało wymagająca i wybieram sobie takie pozycje, które mnie interesują, to rzadko kiedy trafiam na 'złe' książki :D

      Usuń

Och, jesteś tu! Twój komentarz wywoła uśmiech na mojej twarzy! DZIĘKUJĘ za Twoją obecność ^_^ Sprawiasz, że czuję sens tego, co robię, dajesz mi motywację, a gdy mam gorszy dzień, poprawiasz mi nastrój! Uwielbiam każdy komentarz, nawet taki składający się z dwóch słów, ale taki, który zawiera więcej niż trzy zdania i umożliwia mi wejście w dyskusję, jest czystą ucztą dla mojego umysłu <3
Zostaw linka do swojego bloga - nie obiecuję, że wpadnę, ale postaram się <3
Miłego dnia ^_^