Tytuł: Patriota
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 346
Seria/cykl: Legenda - część trzecia i ostatnia
UWAGA NA OPIS, SPOILERY!
Wydaje się, że upragniony spokój w Republice w końcu nadchodzi.
Jednak nie na długo.
W Koloniach wybucha groźna epidemia. Republika musi dostarczyć antidotum, inaczej zostanie zaatakowana.
June ma przekonać Day'a, by poświęcił to, co dla niego najważniejsze.
Nic już nie będzie takie, jak wcześniej.
Szczerze mówiąc, to nie wiem, od czego zacząć. Piszę tę recenzję wyjątkowo od razu po przeczytaniu, więc brakuje mi czasu na ułożenie sobie wszystkiego w głowie.
Na pewno nie jestem tak bardzo pod wrażeniem, jak po lekturze Wybrańca. Nie do końca wyczuwam, gdzie jest różnica. Patriota obfitował w akcję na podobnym poziomie w porównaniu z częścią pierwszą i drugą. Marie Lu ciągle dysponuje logicznym spojrzeniem i umie tę logikę wpleść do fabuły. Sama fabuła była ciekawa, wciągająca i tak skonstruowana, że od razu chciało się wiedzieć, co dalej. Teraz jednak, gdy to piszę, dotarło do mnie, czego mi tutaj zabrakło - jakiegoś zaskoczenia. W Rebeliancie autorce się to udało, w Wybrańcu poczułam się nawet zaszokowana, a w Patriocie jakoś nie bardzo. Chyba że chodzi o samo zakończenie, ale o nim później.
Myśląc o bohaterach, też czuję się niejako rozczarowana. Pamiętacie, jak w recenzji Wybrańca mówiłam o zżyciu się z postaciami? W ostatnim tomie nie miałam tej więzi. Nie mówię od razu, że bohaterowie mi zobojętnieli, ale tym razem bardziej z zainteresowaniem i lekką nutką emocji przyglądałam się ich losom, a wcześniej te wrażenia były dużo mocniejsze, silniejsze. Co do samej kreacji - nie podupadła, ale też nie ewoluowała, pozostała taka sama.
Chciałabym wspomnieć krótko o mapie. Cudowna! Mówiłam Wam, że uwielbiam mapy?! Tym razem nie mieliśmy mapy tylko Ameryki Północnej (jak w Wybrańcu), a mapę całego świata! Bardzo fajny dodatek!
Kiedy już myślę o całym świecie - w recenzji poprzedniej części wątpiłam, czy w Patriocie usłyszymy coś o reszcie świata. W tym punkcie się myliłam! Marie Lu pisze co nieco o Antarktydzie, fragment ten czytałam z wielką fascynacją.
Książce ciągle brakuje wyraźnego humoru. Pojawił się raz czy dwa, ale to dla mnie za mało.
I na sam koniec recenzji muszę koniecznie wspomnieć o zakończeniu. Marie Lu nie poszła na łatwiznę, moim zdaniem i stworzyła intrygujący koniec. Przede wszystkim mocno mną wstrząsnął i kupuję go w 100 %.
Podsumowując - mam za sobą już całą trylogię Legenda. Smutno mi, że poznałam już wszystkie losy bohaterów i nie przeczytam nic nowego z ich świata. Jeśli chodzi o samego Patriotę - podobał mi się, ale nie ukrywam, że i troszkę rozczarował. Co do całej trylogii - moim zdaniem, jest jak najbardziej warta Waszego czasu i uwagi ^_^
Ocena: 7/10
czaję się na tę trylogię już od jakiegoś czasu i muszę wreszcie się za nią zabrać :D
OdpowiedzUsuńOjej, bardzo ładnie napisałaś :))
OdpowiedzUsuńPatrząc na to, że o tych książkach już kiedyś słyszałam, to mam nadzieję, że w końcu się zbiorę i przeczytam :)
Och, dziękuję ^_^ <3
UsuńPolecam przeczytać :D
Ale okładkę ma cudowną <3
OdpowiedzUsuńJa na pewno kiedyś w końcu poznam tę trylogię, ale to raczej po wakacjach :) Mam nadzieję, że mnie 3 część nie rozczaruje....
Okładka nie jest zła <3
UsuńTeż mam nadzieję xD
Nadal nie wiem, czy zabrać się za tą serię... Chociaż na razie muszę się za COKOLWIEK zabrać, bo prawie połowa lipca i tylko jedna przeczytana książka :(
OdpowiedzUsuńJa też tak średnio mam ochotę na czytanie :( Zaczęłam czytać niektóre swoje książki ponownie w nadziei, że to mi przywróci chęć poznania nowych światów :P
Usuń