poniedziałek, 3 października 2016

Stepbrother dearest - Penelope Ward


Tytuł: Stepbrother dearest
Autor: Penelope Ward
Wydawnictwo: Amazon i CreateSpace (aczkolwiek ja czytałam jako nieoficjalne tłumaczenie)
Ilość stron: Goodreads mówi że 230
Rok wydania: 2014 (ogólnie)
Seria/cykl: -

Nie powinieneś chcieć tego, który cię dręczy. 
Kiedy mój przyrodni brat zamieszkał z nami, gdy byłam na ostatnim roku liceum, nie byłam przygotowana na to, jakim będzie dupkiem. 
Nienawidziłam tego, że uwziął się na mnie, ponieważ nie chciał tu być.
Nienawidziłam tego, że przywoził dziewczyny z naszej szkoły do swojego pokoju. 
Ale najbardziej nienawidziłam reakcji swojego ciała. 
Na początku myślałam, że to wszystko z powodu jego idealnie umięśnionego brzucha i wyrzeźbionej niemal twarzy. Ale wszystko zaczęło się między nami zmieniać i to wszystko zdarzyło się jednej nocy.

[ opis nie oddaje tej książki, dodatkowo musiałam go skrócić, bo dalej zawierał (moim zdaniem) spoiler ]


Bohaterowie
Tę książkę czytałam już dwa razy, w odstępie kilku miesięcy. Ale moje odczucia się nie zmieniły, byłam tak samo zachwycona po skończeniu tej powieści zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem. Kiedy myślę o bohaterach, w niektórych momentach nie mam pozytywnych odczuć. Bo chociaż charaktery tych postaci zostały dobrze wykreowane, była różnorodność, to gdzieś jednak świta mi ta myśl, że czasami to wszystko było... przerysowane? Autorka czasem ZA BARDZO opisała charaktery postaci, poszła w skrajności. Przynajmniej w pierwszej części, to od razu chcę zaznaczyć (o częściach później będzie). I w tym momencie trochę schematyczność też się wkradła. On - taki zły chłopiec, ona - raczej grzeczna dziewczyna. Ale, heeeeh, tak teraz piszę, jakbym miała zjechać tę książkę, a uważam ją za jedną z lepszą NA xD Po prostu po dwukrotnym przeczytaniu widzę te wady. One później zanikają, kiedy poznajemy głębiej psychikę bohaterów (a raczej jednego bohatera). Teraz przejdźmy do Grety, głównej bohaterki. Ona czasami trochę za bardzo była taka... nijaka. W niektórych chwilach brakowało jej charakteru, pewności siebie. Aczkolwiek tego ostatniego nie traktuję jako czegoś złego, gdyż w zestawieniu z resztą jej cech - była realna. Nie stała się ideałem. Elec, główny bohater... autorka stworzyła genialną osobowość. Powiedziałam gdzieś tam wcześniej 'zły chłopiec'? Rzeczywiście, miał w sobie coś z niego. Ale oprócz takiej cechy skrywał jeszcze milion innych, autorka nieźle przemyślała sobie jego psychikę i motywacje, co rzetelnie przeniosła na karty powieści. Reszta bohaterów, z bliższego lub dalszego planu, nie została aż tak dobrze skonstruowana, aczkolwiek ich kreacja nie kulała. Więc było dobrze.



Fabuła
Teraz zajmę się tą 'pierwszą częścią', o jakiej wspomniałam wcześniej. Otóż - Stepbrother dearest został podzielony na dwie części. Nie powiem, co je podzieliło, bo moim zdaniem byłby to spoiler. Powiem tylko tyle, że pierwsza część w żaden sposób nie była zaskakująca, ale autorka w ciekawy sposób opisała relację łączącą głównych bohaterów. Czytaliście Czy wspominałam, że cię kocham? Jeśli tak - to Stepbrother dearest jest o wiele lepszą książką od tamtej! Też ukazuje zakazaną miłość, widać bardzo duże podobieństwa między obydwiema powieściami (sprawdziłam, która została wydana wcześniej - jest to Stepbrother dearest), jednak moim zdaniem w książce Ward jest więcej emocji. Strasznie zżyłam się z bohaterami. Szczególnie pod koniec pierwszej części, kiedy następuje rozdzierający serce moment. Potem przychodzi czas na drugą część - zdecydowanie bardziej zaskakującą. Bardziej emocjonalną. Tam charaktery bohaterów zmieniają się nieco, na plus. Przechodząc jeszcze do samego motywu miłości do rodzeństwa przyrodniego - kiedyś wręcz szerokim łukiem omijałam takie tematy, ale ta pozycja przekonała mnie do tego wątku. Został on ukazany tu realistycznie i emocjonalnie. 


Kilka słów na koniec
Penelope Ward pisze bardzo lekko, wciąga czytelnika w historię stworzoną przez siebie i ja miałam problemy, by się od niej oderwać. Narrację prowadziła Greta, z bardzo ciekawym wyjątkiem, który nastąpił w pewnym momencie. Nie chcę zdradzać, co to było, ale spodobało mi się! I te anagramy (to to słowo było? że jak się przestawia litery w jednym wyrazie, to wychodzi zupełnie inny wyraz z tych samych liter?) - super sprawa. Genialny dodatek. 
Podsumowując - nie mówię, że Stepbrother dearest jest powieścią idealną. Ma swoje mankamenty, jak np. początkowa kreacja bohaterów. Jednak przedstawienie miłości zakazanej wyszło autorce po mistrzowsku, Ward napchała emocjami swoją powieść, które odczuwa się całym sobą. Jak już mówiłam - dla mnie to jedno z lepszych NA, jakie kiedykolwiek powstało. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś wyda tę pozycję u nas :/

Ocena: 10/10

I jeszcze co do tłumaczenia, które czytałam - nie było idealne, ale doceniam chęci tłumacza i po prostu dziękuję ^_^ Po angielsku pewnie by mi się nie chciało czytać tej książki xD

A Wy mieliście kiedyś z nią styczność? A może nawet czytaliście? :D        


20 komentarzy:

  1. Pierwsze widzę i pierwsze słyszę, ale skoro tak Ci się podobało... No będę się rozglądać! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie by było, jakby ta książka zaistniała na polskim rynku :D

      Usuń
  2. Książka pomimo Twojej wysokiej oceny i dobrej recenzji, nie w moim typie :(
    Ale muszę powiedzieć, że jak weszłam na bloga i zobaczyłam Bellę to stwierdziłam, że to musi być magiczne miejsce i zdecydowanie muszę tu zaglądać częściej :D
    Pozdrawiam serdecznie, obserwuję i zapraszam do siebie :)
    Na planecie Małego Księcia

    OdpowiedzUsuń
  3. Skusiłabym się ale jakoś nieoficjalne tłumaczenia - to czytanie z ekranu :) Może u nas się kiedyś pojawi :) a może złamie swoje zasadę i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami czytam właśnie takie nieoficjalne tłumaczenia i lubię to :D

      Usuń
  4. chyba muszę poszukać tego tłumaczenia, bo jeszcze nie czytałam książki o miłości rodzeństwa :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydawnictwo Amazon i CreateSpace.
    Książka idealna dla mnie. Chyba się skuszę i sama przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powaliłaś mnie. Marzę już teraz, żeby ta książka została u nas wydana. Mam nadzieję, że ktoś ją zauważy. Ciekawy opis i ta okładka. To z pewnością mój gatunek. Bardzo, bardzo mnie zainteresowałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chcę polskie wydanie! Ja z kolei marzę, by ją kupić i postawić na półce! :(

      Usuń
  7. Ja chcem! :(
    Raju czemu po Polskiemu być nie moze :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Uh, Sędzia Anna Maria Wesołowska - jedyna z czym kojarzą mi się takie tematy :D
    A przerysowanie rozumiem - tzn. rozumiem, o co ci chodzi, bo ja odniosłam takie wrażenie czytając Obsydian :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejjj, no weź xD Oni są przyrodnim rodzeństwem nie w sensie krwi :D
      No weźźź x2 xD Ja tam nie miałam takiego wrażenia przy Obsydianie :P

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. No właśnie :( Przydałaby się polska wersja tej książki... :( Taka nie z nieoficjalnego tłumaczenia... :(

      Usuń
    2. Nie lubię nieoficjalnych tłumaczeń. Kiedyś czytałam ich trochę (np. Dary Anioła czy Mechaniczną Księżniczkę - jeny, kiedy to było). Teraz zauważyłam, że są gorszej jakości. Ja rozumiem, że te osoby robią to z własnej woli i w ogóle, ale po prostu nie wszyscy się do tego nadają.
      Co do książki, jeśli kiedyś jakimś cudem ją wydadzą, to może przeczytam.

      Usuń
    3. Ale czasami można trafić na istne perełki wśród takich tłumaczeń ;) :D To może do tych najlepszych nie należy, ale dobraaa, mnie to nie przeszkadza :D

      Usuń

Och, jesteś tu! Twój komentarz wywoła uśmiech na mojej twarzy! DZIĘKUJĘ za Twoją obecność ^_^ Sprawiasz, że czuję sens tego, co robię, dajesz mi motywację, a gdy mam gorszy dzień, poprawiasz mi nastrój! Uwielbiam każdy komentarz, nawet taki składający się z dwóch słów, ale taki, który zawiera więcej niż trzy zdania i umożliwia mi wejście w dyskusję, jest czystą ucztą dla mojego umysłu <3
Zostaw linka do swojego bloga - nie obiecuję, że wpadnę, ale postaram się <3
Miłego dnia ^_^