Cześć. Dzień dobry. Witam. (a może Dobry wieczór, kto wie, jaką porą czytacie ten post... o ile ktoś go faktycznie czyta). Z tej strony Meredith. Tak, autorka. Wcale nie chciałam do Was pisać i przelewać na papier tego wszystkiego, co mi na sercu leży, ale spontanicznie utworzyłam ten post i jednak coś tworzę. W końcu to mój blog. Umierający blog, ale zawsze blog. (długo się również zastanawiałam, czy to opublikować. nie jestem do końca pewna, czy chcę się dzielić ze światem moimi uczuciami)
Pewnie zauważyliście (albo i nie) ostatnio moją... małą aktywność. Gdziekolwiek. Czy to na moim blogu czy na Waszych. Mówię 'ostatnio', ale tak naprawdę to trwa jakoś od paru miesięcy. (znaczy, nie oszukujmy się - już wcześniej miałam problemy z systematycznym odwiedzaniem Waszych blogów, ale zawsze jakoś dawałam radę). A wszystko zaczęło się od tego, że nadszedł drugi semestr klasy maturalnej i zostałam zawaloną nauką bardziej niż wcześniej. Z tego powodu miałam mniej czasu... na wszystko. Tak jak bloga jeszcze starałam się prowadzić, tworzyć posty, odpowiadać na komentarze, tak na odwiedzanie Waszych nie miałam już nie tylko czasu, ale i ochoty.
Miesiąc maj był natomiast ironicznym miesiącem. To najlepszy czas pod względem aktywności w historii bloga. To dlatego że już się nie uczyłam i znalazłam bezcenne chwile, by zająć się tym miejscem.
Szkoda tylko że nie umiałam tego zatrzymać i pielęgnować.
Ponieważ myślałam, że w maju wszystko odżyło i wreszcie wróciło na dawny tor. Wchodziłam na Wasze blogi, czytałam je, prowadziłam swój. Więc kiedy pod koniec maja zrobiłam sobie przerwę, nie spodziewałam się, że t o się stanie. Powolna śmierć Strefy czytania.
Wszystko z powodu tego przykrego faktu, którego byłam świadoma, ale nigdy wcześniej nie bolało mnie to tak, jak teraz: nie odwiedzam Waszych blogów, więc nikt nie odwiedza mojego. W tym miejscu chciałabym podziękować tym nielicznym osobom, których sobie w głowie nazwałam (choć nie wiem, czy słusznie) stałymi czytelnikami, które komentowały moje posty od końca maja aż do teraz! Tak naprawdę w tym czasie tylko Wasze słowa powodowały, że nie opuściłam bloga na dobre.
Bo gdy raz zaznałam tego, że ktoś czyta moje twory, nie chcę z tego rezygnować. I kiedy to straciłam, straciłam też zapał, a moja pasja zmalała. CHCĘ, żeby ludzie czytali to, co piszę, ale nie dlatego że ja weszłam na ich blog, tylko dlatego że naprawdę ciekawi ich to, co myślę. Ha. Być może pragnę niemożliwego.
Mój blog nigdy nie był popularny. Nigdy nie miał tysięcy wyświetleń. Ale wyrobiłam sobie pewną normę, cieszyłam się tym, co robię i dzieliłam się tą radością z Wami. Więc kiedy spadłam sporo ponad moją normę, po prostu ucięło mi to skrzydła.
Nie chcę, żeby mi w komentarzach (chyba że takowe się nie pojawią...) mówiono, że nie mam się przejmować aktywnością czy liczbami. Ponieważ się przejmuję. Ponieważ brak choć tej minimalnej statystyki, poczucia, że ktoś docenia to, co tworzę, t r a c ę cały zapał, który towarzyszył mi (raz mniej, raz bardziej) przez te dwa i pół roku.
Czy to takie dziwne, że chcę być doceniana?
Nie mówię od razu, że pragnę sto tysięcy wyświetleń czy komentarzy. Nie. Pragnę tego mojego minimum, które tak ładnie się utrzymywało, a które straciłam. Pragnę ludzi, którzy odwiedzają mojego bloga, bo chcą.
A najgorsze jest to, że nawet jak zamknę ten blog i opuszczę to miejsce, nikt nawet nie zauważy. Najgorsze jest to, że włożyłam w tę stronę całe moje serce. Najgorsze jest to, że starałam się pokazać tu siebie. Najgorsze jest to, że mam wrażenie, iż nikt tego nie dostrzega. Najgorsze jest to, że nawet nie umiem ostatecznie rozstać się z tym miejscem, bo za bardzo je kocham.
Najgorsze jest to, że w chwili obecnej, patrząc na moją Strefę czytania, czuję jednocześnie dumę, radość, ból i poczucie niespełnienia.
Przepraszam, że Was zarzucam moimi żalami, ale jestem skołowana. Zrobiło mi się jednak lepiej, kiedy to wreszcie z siebie wydusiłam. Powiedziałabym, że czekam na komentarze i że liczę na to, że mi powiecie, co myślicie, że się rozpiszecie w więcej niż jednym zdaniu, ale i tak rzadko to się dzieje. Będę więc milczeć.
Patka nie rezygnuj! <3 Jak coś nie wyszło trzeba próbować aż do skutku! Trzeba znowu wrócić na dobre tory i pisać te świetne posty, po których mam ochotę od razu zabrać się za powieść, którą zrecenzowałaś <3 Jesteś tak pozytywną osóbką, nie odpuszczaj! Dasz radę! Blogerzy się wspierają, więc jak będziesz potrzebować się komuś wyżalić, to wiesz gdzie pisać :* <3
OdpowiedzUsuń<3 <3
UsuńDziękuję za miłe słowa! <3
Ja piszę dla siebie. Fajnie, że ktoś czyta to, co ja sobie napiszę. Ale ja dodaję posty nieregularnie, kiedy najdzie mnie wena na pisanie, kiedy chcę napisać o jakieś książce, no, chyba, że się zobowiązałam do tego, wtedy to inna sprawa i robię to co muszę jak najlepiej. I rozumiem twoje poczucie, że robisz to dla kogoś itd., ale nie wiem jak zaczęłaś, ale ja dlatego, że pisałam dla siebie, nie wiem, po prostu zaczęłam pisać, nie oczekując na to, że ludzie będą obserwować to co ja czytam. Jeśli nie robisz teraz tego z pasji, a dla przymusu, to chyba nie widać w tym sensu? Rób to, dla czego jesteś szczęśliwa, nie musisz pisać regularnie, możesz nawet zrobić sobie przerwę, ale pisz, bo chcesz, a nie, bo musisz i masz jakieś zobowiązania.
OdpowiedzUsuńPisałam dla siebie i zawsze piszę dla siebie, to moja pasja i kocham to robić, kocham swojego bloga. Po prostu chodzi o to - jak zresztą pisałam - że jak raz zaznałam tego uczucia docenienia i to straciłam - to było jak cios i zrobiło mi się z tego powodu niewiarygodnie przykro :( Akurat mój blog i ja rzadko mamy jakiekolwiek zobowiązania; zawsze piszę, bo chcę :P Przerwę już sobie zrobiłam - ostatnie dodawane posty były napisane wcześniej i tylko je publikowałam. Chyba odzyskuję siły i przestaję się przejmować moim upadkiem ^_^
UsuńRozumiem Cię, chyba każdy chciałby być doceniony. Niestety blogsfera jest tak dziwnym miejscem, że ciężko znaleźć jakieś blogi, zwłaszcza te mniej popularne i najlepszą formą pokazania się są komentarze (albo instagramy i inne takie). Niestety zazwyczaj dopiero jak się wypłynie na większe wody to znajdują się osoby, które czytają, bo chcą, bo ich zainteresowało (niektórzy jednak znajdują je na starcie - szczęściarze). No cóż jeśli blogowanie nadal sprawia Ci przyjemność to się nie poddawaj! :D
OdpowiedzUsuńOczywiście nie mówię, że reklamowanie poprzez komentowanie jest złe - bo nie jest, sama często tak robię i uważam, że pozostawienie wartościowego komentarza jest najlepszą reklamą, jaka może być, ale... to jest to, co mówiłam - nie chcę, żeby wszyscy moi czytelnicy wchodzili na mojego bloga, bo ja weszłam na ich :(
UsuńAch tak, te mitycznie 'większe wody' xD Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się coś takiego osiągnąć, ale nie jest to dla mnie najważniejsze - bo obecnie czuję się zapewniona, że parę osób nadal tu jest i czyta moje posty, bo chce <3
Też w tym roku zdawałam maturę i przyznaję, że było STRASZNIE ciężko powtarzać materiał z poprzednich klas, uczyć się na bieżąco i jeszcze prowadzić bloga. W okresie od września do maja praktycznie w ogóle nie wchodziłam na blogi, które obserwuję. Było mi bardzo głupio z tego powodu, bo wiem, że miałam stałych czytelników i ich także zaniedbałam... I też chciałam rezygnować z bloga. Ale nie warto, naprawdę! Jeżeli czujesz, że tutaj się spełniasz to nie przejmuj się gorszym okresem. To minie! Za dużo pracy włożyłaś w tego bloga, żeby teraz rezygnować. Jeżeli w 100% poczujesz, że blog nie daje Ci już radości to go usuń i po sprawie. Ale widać, że chcesz tu zostać. Więc bądź z nami! <3
OdpowiedzUsuńOj tak! Jeszcze trzeba było czytać książki (i to nie tylko te dla przyjemności...), a czas dla siebie? Żeby się spotkać z przyjaciółmi? Ciężkie było to do pogodzenia... Teraz idę na studia, nie wiem, czy Ty też, ale mam pewne obawy, czy znów nie będzie podobnie, że nie będę się umiała zorganizować i nie starczy mi czasu... ale nie przejmuję się na zapas, będę się martwić później xD
UsuńChcę tu zostać, oczywiście! Jak pisałam, nie mogłabym usunąć bloga, za dużo pracy w niego włożyłam, żeby to teraz, w ciągu sekundy, po prostu... skasować. Nie, nie. Zostaję tu i mam nadzieję, że nie będę się aż tak przejmować, gdy będzie mi gorzej szło xD
Rozumiem Twoje podejście, ale jednocześnie jestem na ciebie strasznie zła! Na wszystko potrzeba czasu! Nie wolno się poddawać, bo „nikt mnie nie czyta”, jeżeli jesteś dumna z bloga i jego prowadzenie sprawia Ci przyjemność, to walcz! Wierzę, że z czasem zrealizujesz marzenia :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam worek pozytywnej energii :*
Ależ ja się nie poddaję! Miałam moment zawahania, ale nie należę do ludzi, którzy się poddają, więc zostaję ^_^ Zrobiłam sobie małą przerwę, myślę, że nabrałam sił i będzie teraz tylko lepiej (ha, aż przyjdzie kolejny moment zwątpienia xD liczę tylko na to, że nie będzie tak silny jak teraz był ;x)
UsuńDziękuję! ^_^
Prowadzenie bloga nie jest łatwe. Najgorzej jest gdy traci się zapała. - wiem coś o tym, często sama mam ochotę zamknąć swojego bloga - nie mam już tyle czasu co kiedyś, wyjeżdżam i wówczas nie mam jak często pisać, czytać i publikować.Wiem jak to jest gdy zrobi się przerwę - trudno wrócić. Nic na siłę, nie zmuszaj się gdy zatęsknisz za blogiem wówczas wrócisz z nową siła. Każdy bloger przechodzi kryzysy :(
OdpowiedzUsuńTak, utrata zapału jest najgorsza... mój zapał na szczęście wraca i bardzo się z tego cieszę! Życzę, żeby i Twój zapał rzadko Cię opuszczał ^_^
UsuńMyślę, że każdy w jakimś stopniu przejmuję się statystykami i tylko osoba, która prowadzi mega popularnego bloga może pisać, że nie zwraca na to uwagi, ale myślę, że gdyby wyświetlenia nagle spadły prawie do zera, to sprawa wyglądałaby inaczej. I systematyczne wzrastające statystyk na pewno motywuje do rozwijania swojego małego miejsca w internecie.
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam tą tendencję odnośnie komentarzy. Jak się udziela na innych blogach, to otrzymuje się ich więcej i jest to trochę przykre, bo ma się wrażenie, że tu nie chodzi o to, co się pisze. To może zdemotywować. Dopóki blogowanie sprawia mi przyjemność, to będę to robiła, ale jeśli pojawi się moment zwątpienia czy wypalenia, to na pewno zrobię sobie przerwę. Według mnie warto pisać nawet dla grupki oddanych czytelników. Z czasem blog na pewno się rozwinie, ale to wymaga czasu i wytrwałości. Przerwa czasami się przydaję. Można spojrzeć na sprawę z dystansu, ale jeżeli prowadzenie bloga nadal sprawia Ci przyjemność, to nie poddawaj się. Trzymam za Ciebie kciuki :D
Dokładnie! I w tym czasie ta tendencja naprawdę mnie zabolała, jak nigdy wcześniej... ale już sobie z tym poradziłam ^_^ Moim zdaniem również warto pisać dla grupki stałych czytelników i wierzę, że takowych posiadam <3 Moje chęci do blogowania wracają, więc będę pisać dla siebie i dla moich stałych czytelników (no i może w końcu wejdę na ich blogi, bo nie robiłam tego od dłuższego czasu i zaczyna mi tego brakować!).
UsuńDzięki! ^_^
Nie no, weź, nie podejmuj tak radykalnych kroków. :C
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, że jeśli chodzi o całą książkową blogosferę, to Twoje recenzje oraz Twój przeuroczy avatar z Meridą są dla mnie jednym z najbardziej charakterystycznych elementów. Serio, serio! :)
Mnie samą ostatnio już zaczęły wkurzać te całe statystyki. Zaczęłam dokładniej pilnować, by regularnie pojawiały się nowe posty, kombinuję, wymyślam ciekawe (wg mnie) tematy, różne formy moich tekstów, a i tak odnoszę wrażenie, że o każde wyświetlenie tej mojej (nie oszukujmy się, ciężkiej) pracy, komentarz muszę wręcz walczyć, na siłę komentować jak najwięcej blogów, by może ta mała garstka osób zainteresowała się tym, co sama napisałam. Wiem, że to okrutnie brzmi, ale czasem miewam takie odczucia. Znowu przez to zdecydowanie bardziej doceniam osoby, które np. piszą komentarz z "Anonimowego" bądź tak adekwatny do treści posta, że aż człowiekowi miło na sercu.. ^^
Nikt inny nie wie, jak trudno jest się wybić blogerowi, jak drugi bloger, także... może nie to, że się nie przejmuj, bo takie rady nigdy nie działają. :D Ale przynajmniej wiedz, że jak zrezygnujesz, to mnie będzie bardzo, bardzo przykro. :C
Och, dziękuję!! Tak bardzo poprawiłaś mi humor! ^_^ xD
UsuńWymyślasz ciekawe posty! Są szalenie kreatywne i chociaż nie jestem u Ciebie na blogu tak często, jak bym chciała, zawsze wracam do Ciebie z przyjemnością i cieszę się bardzo, że po przerwie wróciłaś do blogowania ^_^ Rozumiem, co masz na myśli z tym komentowaniem... też tak czasem czuję i to jest okropne :/
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa! ^_^
Powiem Ci szczerze, że sama mam od dawna takie same odczucia co Ty. I to się zaczęło wtedy, gdy zaczęłam studia i ta nowa sytuacja zupełnie mnie przytłoczyła. W styczniu miałam zryw i zapał, żeby odbudować to, co tworzyłam przez, wtedy, ponad dwa lata, ale kolejny semestr znów wybił mnie z rytmu. Wiem jednak, że nie chcę z tego rezygnować i muszę się z tym po prostu uporać. Mam straszliwe zaległości, w dodatku nie bardzo mam ochotę je nadrabiać, czasem się wręcz zmuszam, statystyki też mnie nie zadowalają, bo po takim czasie chciałoby się więcej. Jest sporo blogów, które istnieją krócej niż mój, a mają lepsze statystyk i to jest dołujące... ;) Sekret chyba właśnie tkwi w tym odwiedzaniu blogów, nie wiem, jak lepiej przyciągnąć czytelnika. Mnie na przykład smuci też to, że mam w obserwatorach ponad 200 osób, a tak naprawdę zapewne kilkoro z nich regularnie śledzi blog i się udziela. Powtarzam sobie ciągle, że będzie lepiej i tylko ciężką pracą można coś osiągnąć, zaciskam zęby i bloguję sobie dalej... ;) Życzę Ci mimo wszystko sukcesów i wyjścia z tego stanu, w jakim się teraz znajdujesz, bo myślę, że to w ogóle pierwszy krok do tego, żeby coś zmienić. Potem może być już tylko lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńPrzede mną studia i obawiam się, że - tak jak Ciebie - nowa sytuacja mnie przytłoczy i znowu stracę zapał do blogowania... Ale na razie jestem dobrej myśli i wierzę, że dam sobie radę :P
UsuńTaaaak, to jest dołujące - mój bloga ma już 2 lata i 7 miesięcy i jak widzę młodsze blogi z większymi statystykami, to jest po prostu przykre, bo nie wiadomo, co się robi źle :( Oj tak, z tymi obserwatorami mam to samo... ale co zrobić? :(
Dziękuję i powiem Ci, że już nie jestem tak skołowana i mam więcej chęci do blogowania, więc będę się tym cieszyć tak długo, jak się da :D
Nie poddawaj się,Pati! Wiem,jak ważne w tym wszystkim jest to,żeby ktoś docenił to co robisz ale ważne jest też żeby czerpać z tego wszystkiego radość.Wiem,że to trudne kiedy jest mała aktywność ale jest naprawdę mnóstwo czytelników,którzy kochają Twój blog! Czasami jest tak,że też u mnie z aktywnością jest słabo ale pocieszam się tym,że robię to dla siebie,żeby się rozwijać i dlatego,że sprawia mi to radość. W końcu ktoś to doceni. Bo najważniejsza jednak w tym wszystkim jesteś Ty. Jeśli wciąż kochasz to miejsce ale na razie nie masz sił,to możesz zrobić sobie przerwę albo jeśli już nie widzisz perspektyw tego miejsca,ostatecznie jest usunąć. Moje serduszko by się wtedy złamało,bo kocham Twój blog ale uszanowałabym Twoją zrozumiałabym i uszanowałabym Twoją decyzję. Nie poddawaj się, miej nadzieję, odpocznij albo dodaj nowy post,zrób coś co sprawi,że uśmiech zagości na Twojej twarzy. Teraz może już być tylko lepiej! :D Trzymaj się,kochana! <3 <3
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 Dziękuję! Za Twoje słowa i za to, że jesteś! <3 <3
UsuńNie rezygnuj, ja bardzo lubię Twojego bloga i na pewno będę go odwiedzać. Też czasami czuję, że ktoś nie docenia tego co piszę, ale specjalnie się tym nie przejmuje, gdyż wiem, że zawsze znajdą się tacy ludzie, którym się nie dogodzi. Nie poddawaj się! Może zrób sobie przerwę? Ja tak zrobiłam! No i niestety po przerwie przed egzaminem gimnazjalnym, nie potrafiłam wrócić do blogowania. Jednak przemyślałam to i stwierdziłam, że fajnie jest do tego wrócić, gdyż zwyczajnie brakowało mi tego. I teraz jestem na etapie, kiedy muszę się bardziej starać, gdyż czuję, że zawiodłam moich czytelników. I wmawiam sobie, że to dlatego ktoś tego nie docenia. Dlatego, że zawiodłam.
OdpowiedzUsuńI myślę, że gdybyś zrezygnowała z bloga, to brakowałoby ci tego. Dlatego jeszcze raz powtórzę, nie poddawaj się!
Pozdrawiam serdecznie!
Z pewnością bardzo brakowałoby mi blogowania! To już niemalże weszło mi w nawyk, blog stał się częścią mnie i nie umiałabym z niego zrezygnować. Nawet jeśli posty miałyby się pojawiać rzadko - nie umiałabym zostawić tego miejsca ;)
Usuń<3
Takie doły łapią chyba każdego. Osobiście jestem zdania, że jeśli sam fakt pisania daje komuś radochę - powinien to robić. Nawet jeśli odzew jest minimalny. :) Poza tym, coś czuje, że prędzej czy później niemal każdemu z nas będzie za tym tęsknił. :D
OdpowiedzUsuńNo pewnie - warto robić coś, co się kocha, nawet jeśli dla małej grupki osób ;) Gorzej, jeśli zaznasz tego uczucia, kiedy grono Twoich czytelników się powiększa, a potem nagle maleje i to sporo... - czyli to co ja miałam. Ale i tak wiem, że nie można się z takiego powodu poddawać - bo jak mówisz, zapewne każdy z nas tęskniłby za blogowaniem :D
UsuńOh, bardzo dobrze Cię rozumiem. Swego czasu również miałam chwilową przerwę, ale nie pisałam o tym nikomu. Przestałam komentować u innych (pozostałam wierna tylko moim czterem blogom, które obserwuję) i inni przestali komentować u mnie.. Bolało, ale przecież zdawałam sobie sprawę z tego dlaczego większość mnie odwiedza. Ja wychodzę z takiego założenia, że nie warto obserwować kilkudziesięciu blogów i nie zaglądać na żaden (albo bardzo rzadko), ale trzeba znaleźć kilka tych, które naprawdę lubisz i być z tymi autorami mimo wszystko. Ja przynajmniej tak robię i dlatego wyszło jak wyszło, że obserwuję ledwo cztery osoby, ale za to jestem z nimi zawsze- nie ważne czy oni wcześniej skomentują u mnie. Fajnie jest mieć grupkę osób, które odwdzięczają Ci się tym samym.
OdpowiedzUsuńChyba się powtarzam już więc życzę Ci samych dobrych dni w prowadzeniu bloga i mam nadzieję, że mnie nie spotka nic podobnego w końcu teraz będzie matura!
Też uważam, że nie warto obserwować zbyt dużo blogów (choć czasem to ciężkie... jest tyle fantastycznych blogów!) i mieć kilka swoich ulubionych... choć w moim przypadku mam sporo ulubionych blogów! I każdy uwielbiam! I nie zawsze mam czas czy chęci, żeby je odwiedzić, ale zawsze, prędzej czy później, to robię ;)
UsuńTrzymam kciuki, żeby Ciebie nie dopadło to parszywe uczucie! ^_^
Miałam podobnie jak Ty, tyle, że u mnie nie było żadnego powodu. Po prostu z biegiem czasu przestało mi się chcieć pisać, posty wrzucałam coraz rzadziej i tak już zostało. Teraz posty wrzucam sporadycznie, ale nie wyobrażam sobie że miałabym to miejsce całkiem opuścić. Po prostu jak mam ochotę, to pisze.
OdpowiedzUsuńGdybyś zamknęła bloga, masa ludzi by to zauważyła. Ja np. teraz przez to że jestem w Holandii wchodzę tylko na niektóre blogi i Twój wpisuje z pamięci, i uwierz - jak zobaczyłam ten post to się przeraziłam.
Mam nadzieję, że odnajdziesz się w tym i jakoś wszystko sobie poukładasz :)
I to jest chyba najlepsze podejście - pisać, kiedy się ma ochotę :D Ja starałam się zachowywać pewną regularność, ale nie jestem pewna, jak teraz będzie, bo czuję, że ta regularność mnie nieco ogranicza i stresuje - a nie chcę, żeby tak było. Wszystko się jeszcze okaże ^_^ Na pewno odzyskuję chęci i zapał - a to najważniejsze :D
UsuńTwój blog jest wspaniałym oraz oryginalnym miejscem i nigdy nie myśl inaczej😍💫Ja zawsze będę zaglądać do Ciebie,czytać i komentować posty.Często nie od razu,ponieważ życie i mnie czasami przerasta i potrzebuje chwili,aby je sprowadzić na właściwy tor.Nie ma w tym nic złego,że chcesz być doceniona,ponieważ każdy tego pragnie.Z statystykami jest tak samo jak z ocenami,nie oddają one całej prawdy o człowieku i jego pracy.Sama ostatnio miałam spory kryzys i myślałam nad rezygnacją z blogowania,ale szczera rozmowa z rodziną bardzo mi pomogą i uświadomiła,że dzięki blogowi stałam się zupełnie inna osoba.Nie myśl o zamknięciu tego miejsca,ponieważ ja na pewno bym to zauważyła i codziennie wysłałam Ci dużo smutnych buziek😢😢😢😢😢
OdpowiedzUsuńOjej!! No dziękuję <3
UsuńWiem, że na Ciebie można liczyć, jesteś ze mną już od... naprawdę dawna i zawsze mam uśmiech na twarzy, kiedy widzę, że dodałaś jakiś komentarz ^_^ <3 Chciałam Ci podziękować za tę obecność <3
Tylko nie waż mi się rezygnować ze swojego bloga! Ja też nie wpadam do Ciebie 'od razu', ale wchodzę tam, czytam i komentuję, i bardzo lubię Twojego bloga! Także wiedz, że i mnie byłoby bardzo, bardzo, bardzo przykro, gdybyś opuściła to miejsce! :(
Jest mi trochę przykro, bo kiedy w końcu znalazłam chęć, aby poodwiedzać blogi inne niż te, które stale odwiedzam... Twój blog umiera. :( Doskonale Cię rozumiem - nikt nie chce pisać do ściany. Niestety, aby wyrobić sobie statystyki, a co za tym idzie - zyskać czytelników, trzeba robić coś więcej niż odwiedzać blogi innych. Kiedyś metoda: Ty wejdziesz do mnie, ja wejdę do Ciebie może działała, ale to przeminęło. Teraz trzeba więcej, niestety. No cóż, mam nadzieję, że blog nie umrze całkowicie, że wróci Ci zapał do pisania i że będziesz miała po prostu dla kogo pisać. ^^ Ja trzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńOch, no cóż za pech! xD Ale proces odradzania się rozpoczął, także głowa do góry! Nic straconego xD
UsuńHm, uważam, że ta metoda 'wchodzę na Twojego bloga, a Ty na mojego' wciąż jest aktualna i może wystarczyć. Jasne, robienie czegoś ponad jest dobre, nawet bardzo dobre, ale myślę, że i bez tego można sobie poradzić ;)
Jasne, że można, ale efekty nie będą aż tak zadowalające jak robienie czegoś ponad to. ;)
UsuńNie martw się, mój blog też umiera XDD
OdpowiedzUsuńCały mój poprzedni rok to były powroty i zniknięcia, dopiero jakoś we wrześniu się ogarnęłam i zaczęłam w miarę regularnie coś dodawać. Papierowe strony wtedy odżyły, szok, a styczeń był naprawdę dobrym miesiącem. I wtedy, tak samo jak ty, pomyślałam, że potrzebuję przerwy i no cóż, był to jeden z gorszych pomysłów XD. Próbowałam wrócić, no ale nie wychodzi mi to. Od miesięcy nie wchodzę na inne blogi, bo po prostu nie mam na to siły.
Wydaje mi się, że głównym powodem mojego zniknięcia, jest to, że się tak jakby wypaliłam. Po ponad dwóch latach pisania recenzji w końcu mam ich dosyć, serio. Nastąpiło u mnie zmęczenie materiałem i nie mam pojęcia, jak z tego wybrnąć.
Co do pozostawiania komentarzy, mam wrażenie, że rok 2015, moment, w którym zaczynałam blogowanie, był pod tym względem najlepszy. Czułam wtedy, że ludzie przychodzą do mnie, bo autentycznie chcą podzielić się ze mną swoją opinią, a nie dlatego że czekają na rewanż z mojej strony. Teraz zdarza mi się nawet znaleźć blogi z informacją, że komentują tylko u osób, które zrobią to pierwsze u nich. Pojawiają mi się wtedy w głowie mega wredne komentarze w stylu "W czym ty jesteś lepszy ode mnie?". Bo serio, dokąd zmierza ta nasza blogosfera?
Na Papierowe pewnie jeszcze wrócę, bo nadchodzi jesień, a wtedy jestem najbardziej zmobilizowana do pracy. Mam już kilka pomysłów na posty, na pewno napiszę recenzję Klątwy Przeznaczenia (dopiero jestem w połowie, a już mam mnóstwo wątków do omówienia, ta książka sama się o to prosi), a potem pewnie będę się głównie poruszać w tematyce okołoksiążkowej.
Tobie życzę tego samego - ogarnij się i wróć, kiedy będziesz na to w pełni gotowa. Nic na siłę :D.
Hahaha, powinnyśmy sobie zapisać radę na przyszłość 'nie robić żadnych przerw' xDD
UsuńJa może nie od miesięcy, ale od tygodni nie wchodzę na blogi innych (a jeśli już - ta rzadko i tylko na jeden, dwa blogi), bo nie chcę tego robić na siłę, przecież nie o to w tym chodzi.
Hm, też zaczynałam blogowanie (książkowe xD) w 2015 roku i coś w tym jest, że to był najlepszy czas... Wtedy nie miałam takich problemów jak teraz, ale to może też dlatego że wtedy miałam więcej czasu? Nie jestem do końca pewna, tak sobie gdybam. Ale rzeczywiście, jak myślę o tym czasie, to kojarzy mi się z ludźmi, którzy wchodzili na mojego bloga, bo chcieli. Chyba że wtedy byłam jeszcze niewprawiona i to błędne myślenie xD
Też mi gdzieś mignęły blogi z taką informacją. Też uważam, że to jest dość... aroganckie? Wchodzenie na blogi innych ma być przyjemnością, kierowana chęcią poznania czyjejś opinii. Coś tu poszło nie w tą stronę, co powinno :|
Oho, Klątwa przeznaczenia!! Ciężko mi ocenić, czy Ci się podoba (choć strzelałabym, że jesteś sceptycznie nastawiona xD ale może się mylę xD), ale ja... no, nie zostałam fanem tej pozycji, łagodnie mówiąc xD Recenzja tej powieści nie pojawiła się na moim blogu, tylko dlatego że nie dałam rady jej skończyć i nieco żałuję, bo czuję, że to byłoby chyba najbardziej negatywna recenzja na moim blogu, pobiłaby chyba nawet Piękną katastrofę xDDD Ale cóż - tak już ją męczyłam i po prostu nie chciałam się zmuszać, żeby jeszcze przeczytać 400 stron! Te pierwsze 400 było już katorgą xD Także będę czekać na Twoją recenzję, choć pewnie ją przegapię xD
Pewnie - też jestem zdania, że nic na siłę :D Już jest lepiej ze mną i moim blogiem. I właściwie mam sporo pomysłów na posty, tylko kiedy zbiorę to wszystko do kupy i ogarnę... to nie wiem! :D
Nic się nie przejmuj - ja odczuwałam dokładnie to samo. Straciłam wiarę w to, co robiłam. Moje statystyki - wszystko poszło w dół... Ale nie poddałam się. Mimo, że sierpień okazał się najsłabszym miesiącem, jaki chyba miałam w swojej historii ze względu na brak czasu, bo to praca, prawo jazdy, wesele kuzynki chłopaka czy wyjazd na wakacje - nie było kiedy czytać, ani zadbać o inne blogi. Jestem w trakcie nadrabiania zaległości i widzę, że nie tylko nasze blogi zaczęły obumierać, bo innych też.
OdpowiedzUsuńCzasami odpoczynek jest potrzebny, by obmyślić plan na dalsze działania. Głowa do góry Meredith. ;)
To dość pocieszające - usłyszeć, że nie jest się samemu ze swoimi odczuciami, móc poczuć, że jest ktoś, kto rozumie! ^_^ Dziękuję za miłe słowa i Tobie też życzę dużo siły i mnóstwa pomysłów na posty! ^_^
UsuńO ile dobrze pamiętam, to byłaś jedną z pierwszych osób, który napisały napraaawdę długi komentarz. Pamiętam, że wtedy praktycznie się popłakałam. I mam tak za każdym razem kiedy widzę kolejnego obserwatora, albo jakiś miły komentarz. Bo to jest strasznie fajne jak ludzie reagują na to co robisz. Ale jak pisałam jeszcze poprzedniego bloga to było totalnie inaczej i jak było kilka komentarzy to był cud. I sama się sobie dziwię, że to ciągnęłam. Ale nie warto rezygnować, jeśli to nadal sprawia frajdę. To i tak kilka osób więcej, niż gdy pisze się tylko do szuflady...
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Ooo, cieszę się, że tak zareagowałaś na mój komentarz :D Piszesz na naprawdę ciekawe tematy, na które miałam coś do powiedzenia - więc się wypowiedziałam xD
UsuńNie rezygnuję, za bardzo to lubię ^_^
Odkryłam Twoją odpowiedź dopiero teraz, jak weszłam z linka w nowym poście. Fajnie, że ktoś uważa to ci robię za ciekawe. I cieszę się, że nie zrezygnowalaś♡
UsuńNawet nie waż się rezygnować, no! <3 Sama z doświadczenia wiem, że chociaż są ważniejsze rzeczy niż statystyki czy komentarze, to właśnie one dają kopa do działania. Kryzysy są potrzebne, czasem pozwalają spojrzeć na wszystko z innej perspektywy i po prostu odpocząć. Jeden, najpoważniejszy kryzys miałam ponad rok temu, kiedy miałam napisany post "na odchodne", ale zostałam ze względu na ludzi, którzy mimo wszystko byli i dlatego, że czułam że nie mogłam się poddać, bo to nie w moim stylu. Teraz też często miewam takie kryzysy-tego może nie widać, bo publikuję kiedy mi wygodnie i nie uzależniam się od moich czytelników, ale czasem robię przerwę. Od pisania, od odwiedzania innych blogów, a czasem nawet od czytania. Nie zmuszam się, bo to wychodzi jeszcze gorzej. Taki totalny reset od internetu i nowinek wydawniczych. I mimo, że ostatnio ja sama nie miałam możliwości komentowania i pisania u siebie, to powoli wracam. Miej na uwadze statystyki i ludzi, ale nie dopuść do tego, by były one jedynymi wyznacznikami Twojej pracy. Pomyśl sobie o organizowanym BT czy konkursach, o tagach, LBA i o ludziach, dla których zostałaś. Ci co będą chcieli zaglądać to będą to robić, niezależnie od tego czy Ty byłaś u nich ;) Ja ze swojej strony serdecznie polecam przerwę, odpocznij i wróć do naszej wielkiej książkowej rodziny <3
OdpowiedzUsuńTeż się nigdy nie zmuszam, bo przecież nie o to w tym chodzi ^_^ Nie czerpałabym z pisania czy odwiedzania blogów innych żadnej radości, to by była zupełna katastrofa... wtedy dopiero mój blog szybko by upadł xD Ale masz rację - wiem, że nie chodzi tu tylko o statystyki czy komentarze (ale jak pisałaś - dają niezłego kopa!), ale o ludzi <3 Zostaję dla tej garstki osób i będę się cieszyć tym, co robię i mam nadzieję, że minie sporo czasu, zanim znowu odwiedzi mnie kryzys xD
UsuńRozumiem cię doskonale! Też kiedyś byłam sfrustrowana, nawet napisałam o tym post. Tyle, że ja byłam na tyle głupia, że nie ogarnęłam wystarczająco szybko, że jak ja nie komentuję innych, to oni też nie będą mnie komentować. Teraz jestem w klasie maturalnej i nie mam czasu na częste pisanie, ale od czasu mojego postu, w którym narzekałam na brak wyświetleń itd., już nie przykładam tak wielkiej wagi do tego, czy pod postem mam jeden komentarz, czy trzydzieści pięć jak ty pod tym, co się u mnie nigdy nie zdarzyło :D. Najważniejsze jest to, jak ty postrzegasz swojego bloga, czy piszesz dla siebie, czy dla innych i czy przynosi ci to radochę. Bo jeśli nie.. to jaki sens w dalszym pisaniu? Przepraszam, ale ja tak podchodzę do wszystkiego :) Jeśli chcesz dalej pisać, to musisz odzyskać radochę w pisaniu! Jak masz to zrobić, to ci nie powiem, ale myślę, nie powinnaś porzucać bloga jeśli nadal masz choć odrobinę chęci :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja kompletnie nie wiem, co się stało pod tym postem! Z blogiem było kiepsko, a tu wystarczyło napisać wyżalający się post i proszę, od razu ludzie zaczęli się odzywać... :P Chciałabym, żeby tak było również pod każdą recenzją xD Ale wiesz co, i ja po opublikowaniu tego posta nabrałam nieco więcej dystansu i już się aż tak nie przejmuję statystykami - i całe szczęście! :D Chęci mam, odzyskałam je na nowo, także nie opuszczam tego miejsca i będę ja dalej tworzyć :D
UsuńDoskonale cię rozumiem, ale zepnij poślady i się nie poddawaj, bo za dużo serca włożyłaś w stworzenie tego bloga! Twoje wpisy nie straciły na wartości, a twoja przerwa pokazuje jedynie na kogo tak naprawdę możesz liczyć, kto cię odwiedza tylko dla zadbania o swoje odsłony. To twój blog i twoje królestwo, więc nie oddawaj go walkowerem
OdpowiedzUsuńEj, właściwie nigdy tak na to nie spojrzałam - że moja przerwa pokazała, kto jest, ze mną bo chce, a nie, bo chce zadbać o swoje odsłony... No ciekawe :D
UsuńNie poddaję się, zostaję, przychodzę z nowymi siłami i mam nadzieję, że starczą na długoooo :D
Kochanie, nie pierdol tutaj, tylko pisz :* Sama wchodziłam do ciebie (przed zawieszeniem Biblioteczki i aktywności) i kurde było mało postów, więc co wchodziłam to patrzyłam, a tam już komentowałam. Nieładnie! Ja tu chcę czytać twoje recenzje, TAGi czy posty, a tu nie ma nic nowego.
OdpowiedzUsuńPrzykleję cię do krzesła i masz pisać :*
Wybacz, że opierdalam cię dopiero teraz, ale sama rozumiesz - miałam zawieszenie :D też muszę teraz przeprowadzić reanimację Biblioteczki, ale nie zniechęcam się :D Widzisz, nawet już blogi ogarniam :*
Nie śpimy, działamy :*
Hahaha, no ok ok xD Będę pisać :D :*
Usuń