czwartek, 22 sierpnia 2019

Czas żniw - Samantha Shannon


Tytuł: Czas żniw
Autor: Samantha Shannon
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 497
Rok wydania: 2013 (ogólnie i Polska)
Seria/cykl: Czas żniw - część pierwsza

Sajon.
Nie ma bezpieczniejszego miejsca.

„Może nie wiesz, ale Żniwa nazywane są też dobrymi zbiorami. Wciąż mówią tak na ulicach: Dobre Żniwa, Zbiory Obfitości. Rozumieją to jako odbieranie nagrody, podstawowy warunek ich negocjacji z Sajonem. Ludzie oczywiście postrzegają je inaczej. Dla nich są symbolem nieszczęścia. Oznaczają głód. Śmierć. Dlatego nazywają nas kosiarzami. Ponieważ pomagamy prowadzić ludzi na śmierć”.

Rok 2059. Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha.

Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje przetransportowana do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć.

Trudne początki
Czas żniw ze trzy lata przeleżał w mojej szafie. Nigdy nie było odpowiedniego momentu, by zacząć czytać, nigdy nie miałam na to wystarczającej ochoty. Ale w końcu się udało. W końcu wzięłam do ręki książkę i po prostu… zaczęłam czytać. Na początku od razu uderzyły mnie wykresy, tabele, mapa. Potem słowniczek. Poczułam się tym niewiarygodnie przytłoczona, po pierwszym rozdziale wcale nie było lepiej. Historia niezbyt mnie zainteresowała, ale też nie zniechęciła na tyle, bym miała powieść odłożyć. Świat przedstawiony i zasady nim panujące, postacie i ich rola w książce - to wszystko wprawiało mnie w konsternację. 


Ale jednak mnie porwało - w taki sam sposób, w jaki Refaici porwali Paige
Jednak czytałam. Strona po stronie, rozdział po rozdziale i nawet nie wiem… nie wiem, w którym momencie zaczęłam przepadać! Kategorie jasnowidzów były dla mnie coraz bardziej zrozumiałe, wszystkie nowe pojęcia powoli przyswajałam. Wciągnęłam się w opowiadaną historię, stało się to w tak samo niespodziewanych okolicznościach, w jakich porwano Paige. Przysięgam.

Emocjonalna karuzela
Czas żniw jest powieścią dopracowaną, oddziałującą na wyobraźnię. Autorka wspaniale opisała świat przedstawiony, zadbała o wszystkie szczegóły, łącznie z nazewnictwem! Jest mnóstwo akcji, wydarzenia ładnie przeplatają się ze sobą, przyprawiając o szybsze bicie serca. I te emocje…! Uwielbiam przeżywać książkę całą sobą, przy Czasie żniw mogłam to zrobić. Wczułam się bardzo w losy bohaterów, zwłaszcza Paige, to ona jest główną bohaterką i narratorem. W pewnym momencie szczyt moich emocji osiągnął szczyt, musiałam przestać na chwilę czytać, bo nie mogłam wytrzymać emocjonalnie. 


Paige i Naczelnik
Paige początkowo wydawała mi się szarą, nijaką postacią i nie pałałam do niej sympatią, z czasem jednak coraz bardziej ją lubiłam. Pokazywała coraz więcej pazura i to mi się podobało. Naczelnik jest bardzo tajemniczy i wciąż mało o nim wiemy, ale zaskarbił sobie moją sympatię. Między nim a Paige powoli rozwijało się uczucie, którego zostałam wielką, wielką fanką. 

Podsumowując
Czas żniw jest książką o ciężkim początku. Czytelnik jest zasypywany informacjami i przytłoczenie jest normalne w takiej sytuacji. Później jednak wszystko zaczyna się układać, a historia wciągać. Akcja jest szybka i ciekawie skonstruowana, do tego interesujący bohaterowie i cudowny, delikatny wątek miłosny. Jedyne, czego odrobinę mi brakowało, to jakiegoś humoru. Ale nawet mimo braku zabawnych sytuacji powieść jest po prostu świetna. Zakochałam się w niej i zacieram już ręce na myśl o przeczytaniu kolejnych części!


A co Wy sądzicie? Czytaliście Czas żniw?


To najprawdopodobniej ostatni post na tym blogu. Ta recenzja, recenzja Czasu żniw, zakończy moją blogową karierę, a w takim przypadku nie mogłam sobie odmówić wstawienia po raz ostatni tego uroczego gifa z Meridy walecznej ;) 
Myślałam nad tą decyzją przez ostatnie tygodnie, jednego dnia byłam jak "nie ma mowy, ten blog to moje drugie życie, w życiu tego nie opuszczę", a drugiego "od czerwca nie pojawiło się tu nic nowego i nawet nie mam za bardzo wyrzutów sumienia"... Wciąż kocham Strefę czytania, ale niezależnie, czy postanowię tu zostać, czy odejść, będzie mnie bolało serce. Nie mam jednak już wystarczającej ilości czasu, ale - co ważniejsze - nie mam także wystarczającej ilości chęci i zapału, by dalej prowadzić tego bloga. 
Nie będę się za bardzo rozpisywać, ale chcę, żebyście wiedzieli, że Wam dziękuję. Dziękuję za Waszą obecność, za komentarze, za dyskusje, za czytanie tych moich, niekiedy słabej jakości, tekstów :D To były piękne chwile, zatrzymam je sobie na zawsze w serduszku. 
Można mnie jednak spotkać na instagramie (*KLIK* @thelunarmeredith), nie wytrzymałabym bez mówienia o książkach. Instagram nie daje mi tyle radości i satysfakcji co blog, ale jego prowadzenie jest szybsze i łatwiejsze (choć moje zdjęcia nie są najlepsze, wiem o tym :D). 

Miło było Was gościć na Strefie czytania, may we meet again,
Wasza Meredith

4 komentarze:

  1. Czas żniw także lubię, choć nie zmotywowałam się nadal do next tomu, a go mam, i to z autografem 😂
    Dla mnie to insta byłoby męczące, też jest mnie na blogu mniej i nie mam wyrzutów sumienia ALE ja nie umiałabym tego porzucić, rozwazalam to i jeszcze nie wyobrażam sobie siebie bez tego.
    Natomiast uważam, że skoro nie masz z tego już satysfakcji, to nie ma sensu tego ciągnąć. Jeśli znów zapragniesz tu wrócić, Strefa będzie na ciebie czekać. Ja to mam nadzieję, że nam się uda w końcu spotkać 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas żniw od dawna czeka na mojej liście "do przeczytania" nawet mam pierwszą część, ale jakoś tak ciężko się przekonać do skompletowania kolejnych, a muszę mieć pod ręką, aby zacząć serię (albo przynajmniej dostępne w bibliotece. :P). Cieszę się, że Ci się spodobała i fajnie, że ostatni post nie jest krytyką. :D Szkoda, że kończysz z blogowaniem, ale jak najbardziej Cię rozumiem i doceniam to, że nas, Twoich czytelników, poinformowałaś, niestety w blogsferze coraz więcej blogów, które nie publikują i nie wiadomo co się dzieje. No cóż, do zobaczenia na Instagramie. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie chyba ominął cały ten szał, ale może jak będzie o tym całkiem cicho, to wtedy (znając już siebie) sięgnę!
    Życzę Ci przyjemności z prowadzenia Instagrama! Oby był takim dobrym zamiennikiem bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja omijam książki które mają aż taki hype gdyż w większości przypadków okazują się rozczarowujące dla mnie. Ta ma jednak ciekawe recenzje i na pewno się po nią skusze niedługo :)

    OdpowiedzUsuń

Och, jesteś tu! Twój komentarz wywoła uśmiech na mojej twarzy! DZIĘKUJĘ za Twoją obecność ^_^ Sprawiasz, że czuję sens tego, co robię, dajesz mi motywację, a gdy mam gorszy dzień, poprawiasz mi nastrój! Uwielbiam każdy komentarz, nawet taki składający się z dwóch słów, ale taki, który zawiera więcej niż trzy zdania i umożliwia mi wejście w dyskusję, jest czystą ucztą dla mojego umysłu <3
Zostaw linka do swojego bloga - nie obiecuję, że wpadnę, ale postaram się <3
Miłego dnia ^_^